Na terenach przypominających tajgę syberyjską, na wysokości około 800 metrów n.p.m., w polskich Górach Bystrzyckich ma swoje źródło czeska rzeka Orlica. Wiek Torfowiska pod Zieleńcem szacuje się na około 7 tysięcy lat, a jego miąższość miejscami przekracza 8 metrów. Panuje tu specyficzny mikroklimat, który sprawia, że latem jest tu chłodniej, zimą zaś cieplej. Od torfowiska aż do Zemskiej brany nurt Dzikiej Orlicy stanowi polsko-czeską granicę. Jeszcze niedawno wszystkie mosty na niej były zburzone albo niedostępne.
Na prawym brzegu Dzikiej Orlicy swój rewir ma leśniczy Leszek Smolarz. Górska rzeka z ciemnoczerwoną wodą stanowi tu polsko-czeską granicę i przez dziesiątki lat dzieliła mieszkańców krajów położonych po przeciwnych stronach. Po czeskiej nad okolicą górują szczyty Gór Orlickich, jednak rzeka swoje źródło ma w Polsce, w Górach Bystrzyckich.
Na wysokości ponad 600 m n.p.m., piękną doliną, wśród łąk, pastwisk i pagórków, płynie sobie Dzika Orlica. Długie lata Polacy i Czesi mieszkali tu blisko siebie, nad tą samą rzeką, ale właściwie się nie znali. Mosty były zburzone a granicy pilnowali żołnierze.
„Całe życie podglądałem tę czeską stronę. Powiem, że zawsze byłem ciekawy, co jest za rzeką Orlicą, co tam widać“ – opowiada Leszek Smolarz. „Mama już od małego mi tłumaczyła, że tam jest Czechosłowacja i mieszkają tam tacy sami ludzie jak my. Ciekawiło mnie w jakim języku się tam mówi i jaki ten czeski jest. Chciałem poznać chociaż niektóre słówka, dlatego zacząłem się powoli uczyć tego języka“.
Orlické Záhoří były pierwszą czeską wsią, która uzyskała połączenie z przeciwległym brzegiem. Most stanął tu po długich latach, tylko dzięki uporowi okolicznych mieszkańców, a polsko-czeskie przejście graniczne w Mostowicach otwarto dopiero w 2005 roku. Od 1989 potrzeba więc było aż 16 lat, by tak naprawdę skończyła się sąsiedzka izolacja.
Jednak nie tylko Praga i Warszawa ociągały się z podjęciem tej decyzji. Również część mieszkańców tych terenów obawiała się, że spokojna do tej pory okolica, wraz z otwarciem przejścia granicznego, zamieni się w ruchliwą trasę, którą każdego dnia przemierzać będą setki aut.
„Dziś już żadne tiry tędy nie jeżdżą. Ten most pozwolił wskrzesić ruch turystyczny i ożywił kontakty. Dzięki temu mieszkańcy obu stron granicy mogą się bliżej poznać – mówi starosta Orlickiego Záhoří Vojtěch Špinler. „Polacy przyjeżdżają do nas na wycieczki i do pracy.MY jeździmy do nich na zakupy, no i w weekendy na smażonego pstrąga“.
Starosta Orlickiego Záhoří Vojtěch Špinler ma w Polsce wielu przyjaciół. Należy do nich również leśniczy Leszek Smolarz, który opiekuje się między innymi jednym z najpiękniejszych miejsc w dolinie Dzikiej Orlicy. „Torfowisko pod Zieleńcem” porośnięte brzozą karłowatą przypomina tajgę syberyjską i jest rezerwatem przyrody. Z tego względu można poruszać się tu tylko po drewnianych kładkach.
W górnym końcu szerokiej doliny Dzikiej Orlicy położona jest Lasówka, gdzie mieszka i pracuje Leszek Smolarz. Praca w lesie od dawna stanowiła w tej okolicy źródło utrzymania. Tak jest i dziś. Drewno z tutejszych lasów kupują nie tylko polskie, ale również czeskie i niemieckie tartaki.
Jednak lasy i mało urodzajne górskie gleby nie były w stanie zapewnić utrzymania mieszkańcom okolicznych wiosek. Dlatego, podobnie jak w innych miejscach polsko-czeskiego pogranicza, również w Górach Bystrzyckich i Orlickich zajmowano się produkcją szkła. W Lasówce również stała huta i produkowano w niej tzw. leśne szkło, przybierające zielone i niebieskie barwy.
Starosta Vojtěch Špinler wspomina czasy swojego dzieciństwa, kiedy z kolegami przechodzili potajemnie na polski brzeg Dzikiej Orlicy i w miejscu, gdzie kiedyś stała huta, szukali skarbów. W gąszczu traw i pokrzyw znajdowali kawałki szkła - odpadów, które pracownicy huty wyrzucali.
"Po dawnych leśnych hutach zostały tu kawałki szkła. Zbieraliśmy je w dzieciństwie. Przeważnie były zielone lub niebieskie, ale zdarzały się również prawdziwe rarytasy koloru czerwonego. Takich skarbów zazdrościły nam dzieci z innych wiosek, bo w ogóle nie wiedziały co to jest. Myślały, że zbieramy prawdziwe kamienie szlachetne" – opowiada Vojtěch Špinler wbijając saperkę w kamienny brzeg rzeki. Do tej pory bowiem można tu, nad rzeką graniczną w Górach Orlickich znaleźć prawdziwe skarby.
230 hektarów mokradeł w samym sercu Gór Bystrzyckich nosi nazwę Torfowisko pod Zieleńcem i jest rajem dla zwierzyny. Można tu zobaczyć m.in. stada jeleni i łani. „ W październiku przychodzi tu naprawdę wiele jeleni. Łatwo można je wypatrzyć. Więcej >>
Podczas letnich, słonecznych dni Orlica zachwyca swoim pięknem i zachęca do brodzenia. Zdarza się jednak, szczególnie wiosną oraz podczas wielkich opadów, że jej nurt bywa naprawdę dziki i niebezpieczny. Szczyty Gór Orlickich sięgają powyżej tysiąca metrów n.p.m. Najwyższy z nich to Velká Deštná, a całe pogórze podziwiać można również z wieży widokowej na Anenskim Vrchu. Więcej >>